poniedziałek, 7 marca 2011

Dawno zaniedbane, dawno zapomniane.

Wpadłem w rytm. W rytm miasta. Jakkolwiek prostacko i "warszawiacko" to brzmi taka jest prawda.Przykre jest to, że coraz mniej jest spontaniczności w moim dniu. Wszystko się układa pięknie! Naprawdę.
Głupio mi z myślą, że gdybym chciał zrobić coś spontanicznego np. jutro, musiałbym to zmieścić pomiędzy zajęciami na uczelni między tą i tą godziną, albo między przyjazdem do domu a warsztatem aktorskim. Tak czy siak stałby się też punktem dnia i to już chyba nie nazywałoby się spontaniczność, prawda?


Takie coś przyszło mi do głowy jakoś ostatnio, podzieliłem się tym z W. i stwierdziłem, że jednak się myliłem. Każde zamienione słowo, spotkanie, czuwanie intensywniej myślami jest nieobliczalne, miłe i zaskakujące często. Wyłamujesz mnie z ram, Skarbie.
Czuję się naprawdę szczęśliwy i jestem przekonany, że 99% tego stano zasługuję dla Kobiety, która pojawiła się w moim życiu 2 miesiące 18 dni i około 3 godziny temu.



Co do tego, że zmiana środowiska życia może odwrócić kolej rzeczy, zmienić - to pewnik. Jednak nie oznacza to, że zawsze na gorsze. Trzeba wiedzieć na czym się stoi i potrafić odpowiedzieć o dowolnej porze na pytanie "Dlaczego właściwie tu jesteś?". Tak mi się wydaje, że to kluczowe.

Z nowości: 9 marca pierwszy raz gram w Warszawie teatralnie. Naprawdę nie wiem czego mam się spodziewać. Wiem tylko, że dam z siebie wszystko co umiem.

i wiersz. Dla W. w podzięce za to, że jesteś pomimo tego, że jestem. Tęsknie, co sekundę dłużej, codziennie mocniej.

Noc nie mówi nic poza gwiazdami,
gwiazdami mówi cisza czernią obleczona,
a to co dzisiaj istnieje między nami
nie mówimy my patrzący, lecz spokojna - ona.


Nie mówi nic ponadto, prosi o domysły.
W rytm bicia serc zapala kolejno świece
Rzuca kamieniami, żeby bliżej błysły
Rzuca abyśmy podnieśli w górę ręce
I palcem sunęli po gwiazdach.


Te kamienie próbujemy łapać marzeniami
Związani lipcową trawą i słonecznikami,
Zimowym powietrzem i szronem na oknie,
Pogodą od której na sam widok się moknie
I czasem, kiedy wszystko zdaje się mało istotne.
Kiedy kwitną nie tylko kwiaty,
Kiedy bez celu sobie wzdychamy.


Podróżować mogę tak bez końca, bo wiem,
Że gdy dzień, patrzysz jak ja - w stronę Słońca,
Że gdy sen, dotykasz jak ja płaszcza nocy
I zapalasz po kolei światła, ile masz tylko mocy
Marzysz, by spędzić razem życie
aż do Naszej Nocy.

1 komentarz:

  1. Pięknie piszesz, komponujesz jak istny humanista z umysłem ścisłym za sprawą logiki.
    Talent podzwiam i nie ukrywam, ze chciałabym Cie kiedys zobaczyć na scenie.
    Pozostaje mi tylko jak bajbardziej teatralnie życzyć Ci powodzenia!

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga